Forum Tokio Hotel
www.podparasolem.fora.pl -> nowe forum adminek, dla dziewczyn.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sie is thema nr. 1,2,3,4,5 und 6... [TOM 1]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Amber
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jaki piękny Biały Stok :P

PostWysłany: Śro 15:45, 03 Maj 2006    Temat postu: Sie is thema nr. 1,2,3,4,5 und 6... [TOM 1]

No dobrze... Mam nadzieję, że spodoba się wam to co przygotowałam...

Sie ist thema nr. 1,2,3,4,5 und 6....


Siedział na ogromnej czerwonej kanapie w obskurnym korytarzu, czekając na godzinę dziewiętnastą. Przez brudne szyby do pomieszczenia wpadały promienie wiosennego zachodu słońca.
Cały budynek był jedną, wielką szkołą muzyczną, w której uczyło się mnóstwo młodych ludzi, mających ambicje i marzenia związane z taką karierą. Więc co tu robił on? Ten, którego marzenia się spełniły? Przecież jest sławny i uwielbiany. I przede wszystkim robił dobrą muzykę, więc po co mu szkoła muzyczna, skoro doskonale grał na gitarze? Otóż chciał się podszkolić. Chciał być lepszy niż jest…

Es ist Gegen meinen willen..
Es ist gegen jeden Sinn…


Z zamyślenia wyrwały go dźwięki znanej melodii, wydobywające się z zamkniętego pokoju. Ale nie tylko to usłyszał. Usłyszał też piękny dziewczęcy głos śpiewający piosenkę jego zespołu- Tokio Hotel. Zastanawiał się czy chce tam wejść. Czy chce zobaczyć, usłyszeć i poznać osobę o tak pięknym głosie… Miał nadzieję, że spotka ją, gdy będzie wychodziła do domu.
Drzwi się otworzyły. Z pokoju wyszedł wysoki blondyn, zapewne nauczyciel dziewczyny. Zmierzył go wzrokiem, po czym wyjął z kieszeni spodni paczkę papierosów i zapalniczkę. Szybko powiedział: „Za chwilę Tom” i udał się w kierunku wyjścia.
Owy Tom miał metr siedemdziesiąt pięć. Jego charakterystyczne cechy, to dredy w kolorze ciemny blond, oraz kolczyk w dolnej wardze. Chodził zazwyczaj w czapce. Jego styl nie różnił się zbytnio od innych niemieckich siedemnastolatków. Nosił szerokie spodnie i t-shirty.

I znowu usłyszał tą piosenkę. Znowu ta gitara. Ale w niektórych miejscach jakby melodia się urywała. Tym razem Tom nie wytrzymał. Zerwał się z miejsca jak oparzony i lekko uchylił drzwi.

Warum müsst ihr euch jetzt trenn,
eure Namen umbenennen…


Wychylił głowę aby móc lepiej widzieć. Ujrzał dziewczynę grającą na elektrycznej gitarze. Zielonymi oczami przyglądała się gryfowi, żeby dostrzec, co grała źle. Jej brązowe włosy były związane w koński ogon, lecz niektóre pasma zwisały swobodnie dotykając jej szyi.
Tom postanowił do niej zagadać, jednak bał się, że ją wystraszy. Ostrożnie wszedł do pomieszczenia, co nie umknęło uwadze dziewczyny.
-Potem będzie a-moll- powiedział, kucając przy początku gryfu, ustawiając jej palce na odpowiednich progach. W tej pozycji doskonale mógł przyglądać się twarzy nieznajomej.
-Dzięki. Zastanawiałam się nad tym chwytem- odpowiedziała z uśmiechem na twarzy, patrząc w orzechowe oczy Toma. Jeszcze jedna zaleta chłopaka. Tym oczom nie mogła oprzeć się żadna dziewczyna…
-Długo chodzisz na te lekcje?- spytał, rozpoczynając rozmowę. Dowiedział się, że dziewczyna chodzi do tej szkoły od 5 lat i gra na wszystkich możliwych gitarach. Rozmawiali o zaletach gitar elektrycznych, wzmacniaczach, a nawet producentach gitar. Jednak Tom nie powiedział jej o swoim zespole. Zastanawiał się, czy już się domyśliła, że to on. Ten sławny Tom Kaulitz z Tokio hotel. Ten, za którym uganiają się wszystkie dziewczyny…

Brunetka spojrzała na swój elektroniczny zegarek. Wybiła dokładnie dziewiętnasta.
-Przepraszam, ale musze już iść. Jestem spóźniona!- powiedziała w pośpiechu pakując instrument do futerału. Była już przy wyjściu, gdy Tom zawołał:
-Poczekaj! Ale ja nie wiem jak się nazywasz!
-Corel Moon! Spotkamy się za tydzień! Papa!- usłyszał w odpowiedzi. Chwilkę później przyszedł jego nauczyciel i chłopak spokojnie mógł zacząć następną lekcję…

Część I

-Sraty taty...ee… Cześć Corel.- przywitał Tom dziewczynę wchodzącą do Sali lekcyjnej. Była wyraźnie zaskoczona widokiem chłopaka, a na jej twarzy malowało się zmieszanie i radość.
-Cześć- odpowiedziała skrępowana, gdyż dotąd nie znała imienia nowego znajomego. W tamtym tygodniu w pośpiechu powiedziała mu jak się nazywa, lecz on jej się nie przedstawił.
Gdy się minęli, dredowłosy podszedł do stojaka z kurtką i zaczął się ubierać tak, aby widziała to jego koleżanka. Chłopak zauważył, że gdy Corel zamykała drzwi od sali, pomachała mu na pożegnanie.
Jednak Tom nie mógł tego zostawić w spokoju. Jak usłyszał trzask zamykanych drzwi, natychmiast zdjął kurtkę i usiadł na tej samej czerwonej kanapie co tydzień temu, gdy zainteresował się Corel. W pewnym momencie zaczął szczegółowo analizować poprzedni piątek. Jak usłyszał melodię piosenki jego zespołu, jak zagadał do dziewczyny. Gdy wszystko szło gładko oznajmiła, że się śpieszy i musi już iść. Zastanawiał się, czy tym razem również będzie jej spieszno do domu. Miał nadzieję, że tym razem będzie mogła zostać dłużej i troszeczkę z nim porozmawiać.

Nim się obejrzał dochodziła dziewiętnasta. Dźwięk naciskanej klamki poderwał Toma z siedzenia i zmusił do wstania. Na ustach pojawił się ten słynny uśmiech i teraz czuł, że żadna osoba płci żeńskiej mu się nie oprze.
Gdy w drzwiach stanęła Corel, serce chłopaka podskoczyło do gardła, poczym spadło na swoje miejsce. Na twarzy dziewczyny pojawił się to samo zmieszanie, co godzinę wcześniej…
-Przypomniałem sobie, że nie powiedziałem ci jak się nazywam! Nazywam się Tom- powiedział i uścisnął rękę koleżanki- bardzo się spieszysz?
-Wiesz...- spojrzała na kolorowy wyświetlacz swojej komórki - w sumie to nie.
-To może mógłbym cię odprowadzić do domu?- spytał, pomagając Corel nałożyć kurtkę. Dziewczyna pokiwała głową i wyruszyli w kierunku wyjścia.

-Grasz w jakimś zespole?- spytała zaciekawiona. Te pytanie wprawiło chłopaka w stan osłupienia. Nie wiedział, czy powiedzieć, że jest gitarzystą tego sławnego Tokio Hotel, czy może ją okłamać… Ale nie chciał tego robić. Bo gdyby się dowiedziała prawdy, na pewno byłaby zdenerwowana… Postanowił, że powie jej prawdę. Ale tylko częściowo…
-Ekhem.. No więc… Tak gram w zespole- powiedział- Ale nie mamy jeszcze nazwy- dodał, widząc, że brunetka otwiera usta, by coś powiedzieć, jednak gdy usłyszała odpowiedź na nie zadane pytanie, tylko się uśmiechnęła. Po chwili zaczęła się rozmowa o „zespole bez nazwy”. W końcu temat przeszedł na Green Day, Samy’ego Delux’a oraz Xzibita, którego Corel wręcz ubóstwiała. Tom nie mógł uwierzyć, że tak dobrze się rozumieją. Kiedy dziewczyna opowiadała o swoich wrażeniach, gdy zobaczyła pierwszy raz „Jesus of Suburbia”, chłopak spijał każde słowo z jej ust. Patrzył się prosto w jej zielone tęczówki pełne radości i szczęścia. Zauważył, że Corel różni się od innych dziewczyn.. Miała potrzebę wygadania się. Czyżby nie miała żadnych koleżanek, ani przyjaciół? Jednak te myśli zostawił gdzieś daleko za sobą, gdyż jego nowa znajoma spytała o pozostałych członków zespołu, w którym grał.

-…A Georg to taki dziwny jest… Ma włosy do ramion, które strasznie mu się kręcą. I jest najstarszy z nas wszystkich- kończył opowiadać Tom. W pewnym momencie dziewczyna zatrzymała się przed pięknym dwupiętrowym domem pomalowanym na morelowo. W ogrodzie było mnóstwo najróżniejszych kwiatów, a po środku średniej wielkości oczko wodne, w którym woda lśniła blaskiem zachodu słońca, a małe rybki wesoło pluskały się w czystym zbiorniku. Po chwili w drzwiach stanął mały chłopczyk. Na widok Corel szybko podbiegł do niej. Był bardzo podobny do dziewczyny, chociaż różnili się oczami. Corel miała zielone tęczówki, a chłopczyk niebieskie.
-Corel! Corel! Wróciłaś!- krzyknął i przytulił się do niej. Tom domyślił się, że owe dziecko jest młodszym bratem dziewczyny. Chłopczyk spojrzał na Toma i troszkę się przestraszył. Jednak uśmiech dredowłosego sprawił, że czuł się pewnie.
-Dzień dobry panu- przywitał się „młody” i bardziej przesunął w stronę siostry.
-Corel… Ten pan ma robaki na głowie- powiedział niby szeptem. Jednak to wszystko dosłyszał Tom i parsknął śmiechem. Chłopak ukucnął, aby mógł lepiej widzieć braciszka Corel.
-Jaki ja tam pan… Tom jestem. A ty jak się nazywasz?
-Ja? Ja nazywam się Michael i mam pięć latek.- przedstawił się i pokazał na palcach ile ma lat, po czym wrócił do domu, na zawołanie matki.
-Też już muszę iść.- powiedziała i wyjęła z kieszeni długopis. Chwyciła dłoń chłopaka i zapisała swój numer komórkowy- do zobaczenia!
Pocałowała go w policzek i zniknęła w progu drzwi.
Tom stał tam jeszcze kilka sekund i ruszył w stronę najbliższego przystanku…

CZĘŚĆ II

Na pewno kilka razy zdarzyło się wam obudzić w środku nocy… Często przez koszmary. Niestety Corel ostatnio zdarzało się to bardzo często, przez co chodziła niewyspana, wściekła i bez chęci do życia…

-…nasz brat i syn odszedł do domu ojca…- mówił ksiądz stojący nad małą białą trumienką ze złotym krzyżem na środku. Właśnie odbywały się uroczystości pogrzebowe. Cmentarz, na którym się znajdowali był w centrum miasta, jednak nie odczuwało się tego. Cały teren był ogrodzony czarnym metalowym płotem, a w niektórych miejscach rosły pojedyncze iglaste drzewa, które przerażały swoimi rozmiarami…
Tuż przy jednym z takich drzew stało ok. 20 osób. Wszyscy byli zgromadzeni nad świeżym grobem. Wśród tłumu dało się zauważyć znaną nam już dziewczynę- Corel Moon. Nie ukrywała smutku i rozpaczy. Z oczu leciały słone łzy…
Nagle do trumienki podeszło 4 mężczyzn i spuściło ją w głąb ziemi. Wtedy Corel zapłakała mocniej. Nie chciała tego widzieć…
Wszyscy powoli rozchodzili się do domów, w bardzo ponurych nastrojach. W końcu przy grobie stała już tylko ona i Tom.
-Dlaczego… Dlaczego mnie zostawiłeś?- powiedziała przez łzy, patrząc na marmurową tablicę. Wzrok wbiła w dwa słowa : „Michael Moon”…
Stała tak chwilę, po czym podszedł do niej Tom i mocno przytulił do siebie… Nie próbowała się wyrywać ani tym bardziej powstrzymywać łez. Był jej najlepszym przyjacielem i dlatego pozwalała mu na to…
W pewnym momencie ziemia się zatrzęsła, a niebo zrobiło się czarne jak smoła… Tom padł na ziemię a oczom Corel ukazała się twarz chłopaka- chuda jak kościotrup i zakrwawiona…
Dziewczyna zaczęła wrzeszczeć, lecz nikt tego nie słuchał…
Nagle grób jej brata stanął w płomieniach, a w jej stronę szły „żywe trupy” które z chęcią by ją zamordowały…
Chwilę później poczuła, jak wpada w jakąś czarną dziurę i jak robi jej się niedobrze…

-To tylko sen Corel… Spokojnie.- powiedziała otwierając oczy ze strachu.
Przewróciła się na drugą stronę. Teraz widziała jak jej pokój nabiera blasku światła ulicznej latarni. Na ścianach pojawiały się różne cienie, które przestraszyłyby małe dziecko, lecz ona wyrosła już z takich „upiorów”.
Corel próbowała z powrotem zasnąć, jednak jej nerwy na to nie pozwalały. Cały czas myślała o tym, co jej się przyśniło. W końcu nie wytrzymała.
Gwałtownie wstała z łóżka i chwiejnym krokiem podeszła do okna. Chwyciła za niebieską zasłonę i zasłoniła okno. Teraz w pokoju zrobiło się bardzo ciemno, a cieni na ścianie nie było widać.
Cicho otworzyła drzwi wychodząc z pokoju. Chciała sprawdzić, czy aby na pewno z jej bratem jest wszystko w porządku. Uchyliła kolejne drzwi i ujrzała jak jej braciszek smacznie śpi.
-Nie prawda Kubusiu.. Tygrysek skacze wyżej..- mamrotał przez sen, co sprawiło, że Corel się uśmiechnęła, mimo zmęczenia.
Wróciła do swojego pokoju i po omacku podeszła do biurka. Odszukała swoją komórkę i włączyła ją. Okazało się, że otrzymała wiadomość od Toma. Szybko wykręciła numer do dredowłosego i czekała, aż odbierze…

W tym samym momencie, parę ulic stąd…

-Tom… Tom…Tom! Idioto komórka ci dzwoni!- szturchnął czarnowłosy brata, przy okazji pozbawiając go snu.
-C-co? Jakto?- wymamrotał dredowłosy biorąc komórkę do ręki. Dostał dziwnego „odrodzenia” gdy ujrzał na wyświetlaczu „Corel”.
-Siemka… Czemu dzwonisz o… drugiej w nocy?- spytał patrząc na elektroniczny zegarek stojący na półce.
-Zastanawiałeś się kiedyś, jak wygląda Magdeburg o drugiej w nocy?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Nie.. Czemu pytasz?
-Bo chcę ci pokazać jak jest pięknie, kiedy nie ma takiego hałasu…
-Dobra. Wygrałaś. Zaraz będę pod twoim domem. Też cię całuję.- pożegnał się odkładając telefon.
-Powiedziała „całuję”?- spytał czarnowłosy brata.
-Nie. Ale ja jej to powiedziałem, by ją wkurzyć. Myśl trochę Bill!- odpowiedział Tom uśmiechając się. Jednak było tak ciemno w pokoju braci, że owy Bill tego nie zauważył.

Dredowłosy szybko się ubrał, po czym bez żadnych skrupułów wyszedł z domu. Czuł, że tą noc będzie jeszcze długo pamiętał…

Tymczasem u Corel…

Dziewczyna stała przy bramce przed domem i czekała na kolegę, bijąc się z myślami. Bała się, że ją wystawi. Albo, że będzie zły, że go obudziła.
Nagle Corel dostrzegła w oddali poruszającą się postać. Tom.
-Miałaś rację. Magdeburg w nocy to jest coś o czym marzyłem… Ten spokój- powiedział witając się z koleżanką. A może nawet przyjaciółką?
-Chodź do parku. Muszę ci coś powiedzieć.- odpowiedziała i oboje ruszyli pustymi ulicami miasta.
Corel opowiedziała mu o swoim śnie, o tym, że ostatnio często ten koszmar ją nawiedza. Zaczęła mu się zwierzać, jak prawdziwemu przyjacielowi. Przyjacielowi, którego nigdy nie miała...
Mijali przeróżne domy i sklepy, aż w końcu dotarli do celu. Corel podbiegła do trawnika, leżącego nieopodal placu zabaw i usiadła po turecku przyglądając się roześmianemu chłopakowi.
-Z czego się śmiejesz?- spytała równie rozbawiona.
-Z niczego- odpowiedział Tom kładąc się na trawie tuż obok niej.
Rozmawiali o wszystkim co przyszło im do głowy. O życiu, o śmierci, o koszmarach, o muzyce… Dosłownie o wszystkim. Bawili się na placu przeznaczonym dla małych dzieci. Nikt ich nie mógł stamtąd wygonić, bo przecież nikt ich nie widział.
-Tom.. zastanawiałeś się kiedyś, jakby to było, gdybyśmy się nie poznali?- spytała siadając na malutkiej huśtawce.
-Nie..- odpowiedział pomagając Corel wzbić się w powietrze- i nie mam zamiaru…

CZĘŚĆ 3

Noc. O tej porze, w Magdeburgu jest zawsze spokojnie. Gdzieś w parku na trawie leżało dwoje nastolatków, oglądających niebo ozdobione gwiazdami, a blask księżyca oświetlał ich rozmarzone twarze. Dokoła było mnóstwo drzew zasłaniających miejski krajobraz, a co chwilę można było usłyszeć cykanie świerszczy i odgłosy wydawane przez nocne ptaki.
-Nie musisz iść do domu?- spytał Tom przewracając się w stronę Corel, tak aby móc ją lepiej widzieć. Wyglądała ślicznie, kiedy jedynie światło ulicznych latarni padało na jej wiecznie bladą twarz…
-Nie- odpowiedziała, beztrosko patrząc w orzechowe oczy chłopaka. Było w nich coś, co urzekło dziewczynę. Coś, co sprawiło, że nie ma ochoty odrywać wzrok od tych pięknych tęczówek. Jednak spojrzała w górę i ujrzała gwieździste niebo, na które tak uwielbiała patrzeć… Prawie tak jak na Toma. Dredowłosy „uchwycił” jej spojrzenie i teraz oboje wpatrzeni byli w gwiazdy. Każde z nich zachwycało się tym widokiem.
-Chcesz poznać resztę mojego zespołu?- spytał.
Na twarzy Toma pojawiło się zmieszanie. Jeśli pozna resztę Tokio Hotel, to może być wielkie rozczarowanie, bądź może wielka radość… Lecz najbardziej obawiał się tego, że któryś z jego kumpli spodoba się Corel…
-C-co?- Corel udała, że nie dosłyszała pytania.
- Chcesz poznać resztę mojego zespołu?- powtórzył spokojnym tonem. Dziewczyna wpatrzyła się w niego jak obrazek, zastanawiając się nad odpowiedzią. „Raz kozie śmierć”- pomyślała.
-Jak chcesz. Mi to obojętne- powiedziała z nutką zadowolenia w głosie. Niedługo dowie się, czy walki z jej sumieniem po nocach opłacały się. Wieczorami zastanawiała się, czy to nie jest Tom z Tokio Hotel, jednak zaraz wyrzucała z głowy te myśli, usprawiedliwiając się, że z widzenia zna mnóstwo chłopaków, którzy są podobni do gitarzysty zespołu ubóstwianego przez nastolatki na całym świecie… Ale jeśli okaże się to prawdą? Co wtedy zrobi?

***

-Zobaczysz będzie fajnie- powiedział zakrywając oczy Corel przed wejściem do domu. Dziewczyna poczuła perfumy Toma, stojącego tuż za nią. Serce zaczęło bić mocniej, jednak nie dała po sobie poznać tego, że jednak ma tego cykora.
Gdy przekroczyli próg, dało się słyszeć głośną piosenkę. Jak przypuszczała brunetka- Green Day. Poczuła zapach pizzy, frytek i wszelkich możliwych odmian niezbyt zdrowego pożywienia. W końcu doszli tam gdzie powinni, a dredowłosy odłonił oczy koleżanki.
Ujrzała bordowy pokój, w którym było troszeczkę za ciemno jak dla Corel. Jednak sytuację polepszyła muzyka wydobywająca się z ogromnych głośników w kątach pomieszczenia.
W oczy rzucała się jaskrawo-czerwona kanapa i dwa fotele w tym samym kolorze. Siedziały na nich cztery osoby.
-Cholera jasna- szepnął sam do siebie Tom, patrząc w kierunku blondwłosej dziewczyny, miło gawędzącej z pozostałą trójką płci przeciwnej. Jeden z jej rozmówców spojrzał w stronę dredowłosego i zachęcił jego i Corel do podejścia bliżej. Wyłapała to blondwłosa, na co rzuciła Tomowi mordercze spojrzenie i kazała mu wyjść z pomieszczenia, po czym sama wyszła.
-Eee… cześć?- przywitała Corel chłopaków. Nie wiedziała co zrobić, bo w końcu to Tom miał ją zapoznać. Jako jedyna w pokoju stała i patrzyła się przestraszonym wzrokiem.
-Siemka. Pewnie jesteś Corel?- odpowiedział czarnowłosy chłopak, w dziwnej, dość dziewczęcej fryzurze. Oczy dziewczyny gwałtownie się powiększyły. Nie chodziło o to, że ją zna. Chodziło jej o to, że jednak miała rację. Ten zespół to Tokio Hotel….
-Ja jestem Bill, to jest Gustav a ta pani to Georg- przedstawił ich owy Bill. Na prośbę „tej pani” która jak się okazało była chłopakiem, Corel usiadła obok nowych kolegów. Atmosfera była trochę napięta, lecz rozluźniła się po wielkim beknięciu w wykonaniu nikogo innego jak Gustava. Corel co chwilę wlepiała wzrok w drzwi, zza których słychać było krzyki.
-Jak myślicie: a- Przyjdzie po kurtkę, popatrzy się na mnie wzrokiem a’la rządza mordu, czy też może b- przyjdzie po kurtkę i zacznie mnie wyzywać od tych pań co stoją pod latarniami bo szukają oświecenia?- spytała wyliczając. Na ustach chłopaków pojawiły się uśmiechy.
-To ja wolę ostrzejszą sytuację. Poproszę B- odpowiedział Georg.
-Będzie A. Zobaczycie.- powiedziała z nutką przekonania w głosie. Po chwili drzwi gwałtownie się otworzyły i stanęła w nich owa blondynka. Spojrzała niechętnie na Corel, po czym wzięła kurtkę i szybko wyszła. Chwilę później do pokoju wszedł Tom z tacą i pięcioma szklankami pomarańczowego napoju. Minę miał nietęgą a na policzku czerwony ślad dłoni. Wywołało to u jego przyjaciół różne reakcje. Bill siedział z uśmiechem na twarzy, Gustav myślami mu współczuł za to Georg bał się do niego odezwać. Dredowłosy usiadł tuż obok Corel.
-To była twoja dziewczyna?- spytała nie oczekując odpowiedzi.
-Taa…- odrzekł biorąc łyk napoju- masz rację BYŁA. Ale…
-Ale co?- przerwał mu Bill, którego mina nie wyrażała żadnych emocji.
-Po tym wszystkim co mi teraz powiedziała, no wiesz.. że była ze mną tylko dla tego, że jestem sławny i mam kasę… zrozumiałem, że od teraz nie liczą się „zalety” lub wygląd. To coś w środku jest ważne- odpowiedział przykładając dłoń do serca. Reszta chłopaków pokiwała głowami przyznając Tomowi rację. Tylko Corel nic na to nie powiedziała. Jej wzrok i myśli powędrowały do gitary chłopaka. Dredowłosy zauważył to, wstał podszedł do instrumentu i podał go dziewczynie.
-Chcesz zagrać?- zapytał. Oczy Corel momentalnie się powiększyły. Przypomniało jej się, jak kiedyś przeczytała w gazecie, że Tom nikomu nie daje nawet dotknąć gitary. A co pomyśleć o graniu. Jednak jej humor poprawił się, gdy tylko usiadła z powrotem na miejsce, trzymając czarno-biały instrument.
-Gibson- Corel natychmiast rozpoznała producenta gitary. O dziwo z tym nie miała nawet najmniejszego problemu.
W pewnym momencie, wszyscy znajdujący się w pokoju słyszeli pierwsze dźwięki kawałka Tokio Hotel „Gegen Meinen Willen”

Corel nie siedziała z kolegami długo. Gdy wyjrzała przez okno, zaczęło się ściemniać więc postanowiła, że pójdzie do domu. Razem z nią wyszedł też Tom, bo jak stwierdził „jeszcze jej się coś stanie a ja będę się martwił”. Tak więc wyszli oboje.
-Wiesz… boli mnie, że nie powiedziałeś mi o tej dziewczynie i o Tokio Hotel.- zaczęła rozmowę.
-Bałem się, że będziesz się zachowywać jak niektóre fanki. Bądź antyfanki- tłumaczył się Tom.
-Ja musiałam mówić ci wszystko o sobie. No wiesz… Wtedy w parku- odparła spokojnym tonem, jednak po chwili przeszły ją dreszcze, bo w końcu nie było to lato a wieczorami było naprawdę chłodno. Dredowłosy zdjął swoją kurtkę i okrył nią dziewczynę. Zabierając dłoń, zatrzymał ją w pasie, przy okazji obejmując Corel. Pomyślał, że jak jej będzie źle to mu to powie. Z resztą jak wszystko o czym mu mówiła….

CZĘŚĆ IV

Promienie słońca gwałtownie otworzyły zaspane, zielone oczy Corel. Wzrokiem wędrowała od ogromnej mahoniowej szafy, aż po kilka małych półek wiszących na niebieskich ścianach. Na półce stały przeróżne ramki ze zdjęciami. W oczy rzucała się jedna, średniej wielkości, pozłacana, w kształcie kwiatka. Tylko w niej nie było zdjęcia. Jak twierdziła Corel „czeka na prawdziwego przyjaciela”. A jak takiego znajdzie, to wtedy wstawi jego zdjęcie.
Tuż pod półkami dało się zauważyć wielki plakat zespołu, który niedawno poznała - Tokio Hotel. Spojrzała w stronę chłopaka z dredami. Wtedy przypomniał jej się dzień, w którym go poznała.
Nie mogła zasnąć, bo w pokoju było bardzo jasno, a w głowie myśli toczyły zawziętą walkę. Pamięcią wróciła do momentu, kiedy Tom delikatnie ją obejmował… Miała nadzieję, że nikt tego nie widział, jednak wiedziała, że to nie możliwe. I miała rację…

Umyta, wyspana i z uśmiechem na twarzy zeszła po drewnianych schodach. Białe, grube skarpetki dotykały miękkiego dywaniku przy każdym schodku. Corel uwielbiała na nim siedzieć i obserwować cały popłoch, jaki panował w jej domu z samego rana.
Gdy przekroczyła próg kuchni, ujrzała ojca stojącego przy kuchence gazowej. Nieczęstogo widziała, bo zaczynał i kończył pracę, kiedy Corel smacznie spała. A gdy miał urlop, dziewczyna widziała go w bardzo nietrzeźwym stanie. Dlatego jej ojciec ma z nią na pieńku. Jednak tym razem było inaczej, co wzbudziło w niej respekt. Nie zdziwiła się, że ojciec nie odezwał się ani słowem, gdy podeszła do lodówki, która stała niedaleko mężczyzny.
-Cześć ... -rzuciła z lekkim zdenerwowaniem, aby zacząć rozmowę, której nie prowadziła z ojcem od dawna.
-Fajny chociaż ten Tom?- spytał w odpowiedzi. Corel wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Nie wiedziała, skąd jej ojciec wie o Tomie. Nie wiedziała skąd się dowiedział. Chwyciła w milczeniu karton zimnego soku pomarańczowego, po czym wlała zawartość do czterech szklanek, gdyż tylu było domowników. W końcu nie wytrzymała.
-O co ci chodzi? I skąd wiesz?- spytała tym swoim dobrze znanym głosem wyrzutów sumienia. Zawsze to samo „O co ci chodzi”, z którego czasami naśmiewała się jej matka.
-Ha! Żebym tylko ja wiedział… Teraz wiedzą całe Niemcy- odpowiedział i podał córce gazetę z kolorową pierwszą stroną. W oczy rzucał się czerwony nagłówek…

„Tom Kaulitz i tajemnicza dziewczyna!”

W sobotę wieczorem, 14 maja na ulicach Magdeburga widziano gitarzystę zespołu Tokio Hotel z tajemniczą dziewczyną. Przyłapano ich na przytulaniu się! Tom Kaulitz (17), oraz reszta zespołu nie chcą wypowiadać się na ten temat. „To są prywatne sprawy mojego brata i nikt nie będzie się do tego wtrącał!” mówi bliźniak chłopaka i wokalista zespołu Bill Kaulitz (17). „To wszystko dla jej dobra. Nie chcemy, by coś jej się stało” dodaje perkusista Gustav Schafer (18 )Tak więc co to za dziewczyna? Zdania są podzielone. Zdesperowane fanki z nadzieją twierdzą, że owa Corel jest przyjaciółką chłopaków, a inni twierdzą, że to jego nowa dziewczyna. Z poinformowanych źródeł wiemy, że jest mieszkanką Magdeburga.

Corel opadła na krzesło. Nie mogła uwierzyć w to co przeczytała. Jakby było tego mało, nad tekstem było wielkie zdjęcie dwóch postaci, w tym jedna obejmowała drugą. Nagle przypomniała sobie o dredowłosym chłopaku i bez słowa wyszła z kuchni, podążając do swojego pokoju.

Oczami pełnymi łez spojrzała na wyświetlacz swojej komórki. Drżącą dłonią chwyciła za telefon i wybrała numer chłopaka.
-Tom… chodź tu szybko…- powiedziała przez łzy i rozłączyła się.
Najdziwniejsze było to, że Tom przybył po dziesięciu minutach, chociaż mieszkał daleko od niej. Drzwi lekko uchyliły się i Corel ujrzała głowę kolegi. Ten, widząc czerwone od płaczu oczy, usiadł obok dziewczyny na łóżku i mocno ją przytulił, chociaż nie miał pojęcia o co chodzi.
-Przeczytaj sobie… oni nie dadzą ci spokoju- mruknęła Corel podając chłopakowi gazetę. Tom szybko rzucił na nią okiem, po czym wrzucił ją do kosza na śmieci. Brunetka nie ukrywała zdziwienia.
-Mi? Mi nie dadzą spokoju? Teraz TY jesteś ważniejsza. Ja zawsze mogę ich dredami piz…- urwał, gdyż zauważył jak coś małego trzyma go za nogawkę. Spojrzał w dół i ujrzał nikogo innego jak braciszka Corel -Michaela.
-Jak będę duży też chcę mieć takie spodnie- tłumaczył się młody. Dredowłosy patrzył to na chłopczyka, to na jego siostrę i nie wiedział co powiedzieć.
-A czemu jak będziesz duży?- zapytał ze zdziwieniem Tom.
-Bo Corel mówi, że ci co są mali i noszą duże spodnie to się w nich topią- odpowiedział pokazując na Toma na plakacie wiszącym na ścianie. Michael, wyczuwając, że palnął coś nie tak, uciekł z pokoju. Za to Kaulitz podszedł do dziewczyny, chytrze się uśmiechając.
-A więc ja się topię w moich spodniach tak?- spytał biorąc pierwszą lepszą poduszkę i lekko uderzył nią Corel. Ta nie chciała być gorsza, więc mu oddała. I tak, niczego nie świadomy mały Michael rozpętał pierwszą światową wojnę na poduszki.

*~*~*~*~*~*~*~

-Corel od tygodnia już się nie odzywa… Coś nie tak- zauważył Bill. Zaniepokoił tym swojego brata, dlatego chciał jak najszybciej odwołać te słowa- na pewno ma mnóstwo nauki, czy coś…
-Na pewno. A w szkole muzycznej jej nie widziałeś?- spytał Georg, wtrącając się do rozmowy. Cała czwórka wracała właśnie ze szkoły i nie mając tematów do rozmów, zajęli się zamartwianiem o koleżankę. Tom po drodze skoczył do sklepu po dwa RedBulle. W koncu chłopcy skręcili w dobrze znaną dredowłosemu ulicę. Były to domki, a wśród nich stał jeden morelowy, w którym niedawno bił się z Corel na poduszki. Przypomniał sobię tę bitwę i uśmiechnął się pod nosem.
-Patrzcie!- krzyknął Gustav, wyrywając z zamyślenia Toma. Wzrok całej czwórki spoczywał teraz na osobie, leżącej na chodniku, naprzeciwko domu dziewczyny. Chłopcy podbiegli do miejsca wypadku, i nikogo z nich nie trzeba było pytać kto to jest. Na chodniku leżała zakrwawiona i posiniaczona Corel Moon…

CZĘŚĆ V
Chodzenie po przeróżnych supermarketach, tłoczenie się przy kasach oraz ciąganie do samochodu tony reklamówek nie przerażało już tak bardzo Corel. Co roku powtarzał się rytuał zakupów świątecznych za pięć dwunasta. Nasza bohaterka wraz ze swoim bratem chodziła na około różnych działów z jedzeniem, niecierpliwie czekając na kłócących się przy stoisku z kiełbasami rodziców. W końcu rodziny się nie wybiera...
Najbardziej lubiła straszyć małe dzieci, pomagające taszczyć napoje do koszyków lub obładowanych produktami wózków. Widząc, jak sześciolatek zabiera się za podniesienie dwulitrowej, gazowanej trutki, potocznie zwanej Colą, podchodziła do dziecka mówiąc mu, że te wszystkie butelki są jej i nie ma prawa ich ruszać. Co dziwniejsze, jeszcze za to nie oberwała. A jak twierdziła - powinna.

Jednak w tym roku, Corel Moon mogła tylko siedzieć w pokoju, zastanawiając się nad sensem życia. Bała się pokazać na oczy sąsiadom, bo i tak rozsiewali o niej niezłe plotki.
A wszystko przez wypadek, który zdarzył jej się w minionym tygodniu…

W chwili gdy zobaczyła stojącego nad nią Toma, pomyślała, że jest w niebie. Chłopak podał jej rękę i pomógł wstać. Zaniepokojony wszystkimi skaleczeniami kazał kolegom iść z nią do domu i oddać w ręce matki. Jednak mama Corel kazała im zostać na podwieczorek, na co bardzo się ucieszyli.
-A ja wiedziałam, że tak będzie.- skwitowała rodzicielka Corel. Miała jasne włosy, ciemną cerę i niezwykle niebieskie oczy. Była kompletnym przeciwieństwem córki. Ubierała się bardziej jak nastolatka, a czasami zabierała ubrania Corel, w których dziewczyna nie chodziła i z wielką radością oddawała matce. Dziwne, ale jakie pożyteczne!

-Ała! Trochę delikatniej można?- Corel syknęła z bólu, jaki zadała jej mama przemywając ranę na skroni. Do takich odzywek pani Moon była przyzwyczajona od kilkudziesięciu minut, bo niecałą godzinę opatrywała jej skaleczenia na oczach chłopaków z Tokio Hotel, którzy albo jedli przysmaki pani domu, bądź tak jak Tom i Bill trzymali koleżankę by się nie wyrywała.
-Zostaw nam trochę! W domu nie masz takich ciasteczek?- zwrócił się Bill do Gustava, który jak zaczarowany wpychał wypieki do buzi, obserwując jak Pani Moon próbuje zatamować krwotok z nosa Corel.
-Spokojnie Bill. Mam jeszcze tego dużo! Były przygotowane na święta- powiedziała z uśmiechem pani Moon. Cieszyła się, że jej córka znalazła przyjaciół i nie obchodziło ją czy są sławni, czy właśnie zjadają świąteczne ciasteczka. Gdy tylko krew przestała lecieć, mama Corel z ulgą i politowaniem popatrzyła na córkę. Wyglądała jak jeden wielki plaster, a gdyby stanęła na wagę, okazałoby się, że wszystkie opatrunki ważą więcej od samej dziewczyny. Pani Moon spojrzała na Toma i przypomniała sobie o artykule z gazety.
-Tom? Trzymasz się?- spytała widząc jak dredowłosy z zaciekawieniem ogląda prawie że zielonego siniaka.
-Hę? O co pani chodzi?- odpowiedział pytaniem na pytanie lekko zdenerwowany, że wyrwała go z transu.
-O artykuł z gazety. Ty i Corel.
-A to! Dupa tam…-mruknął bez żadnego skrępowania, bo mamę Corel traktował trochę jak koleżankę, chociaż znał ją jeden dzień.

Ogółem w domu dziewczyny było spokojnie. Gustav był trochę zdziwiony tym, że nikt w tym domu dziś nie sprząta i nie gotuje przysmaków związanych z Wielkanocą. W końcu musiał o tym zapomnieć bo w salonie pojawił się nikt inny, tylko ten co to się w spodniach topi, czyli Michael. Jedyną osobą z Tokio Hotel, która znała chłopczyka był Tom, ale on z uśmiechem obserwował zdarzenie. Młody zauważył mnóstwo opatrunków na ciele Corel, co bardzo go przestraszyło. Sprytnie wszedł na kanapę i usiadł obok niej, patrząc na rany.
-Co się stało?- spytał
-Upadłam na rowerze- skłamała, bo gdyby powiedziała mu prawdę na pewno by nie zrozumiał. Nagle naprzeciwko Michaela usiadł Bill. Braciszek Corel momentalnie oderwał wzrok od siostry i w myślach zastanawiał się, czy aby ten czarnowłosy chłopak to dziewczyna.
-Cześć. Jestem Bill. To jest Gustav a to Georg.- przedstawił chłopczykowi kolegów.
-Corel! Idź z Michaelem do sklepu! I weź kolegów na wszelki wypadek!- usłyszała dziewczyna polecenie matki i bardzo niechętnie wstała z niebieskiej kanapy, włożyła kurtkę sobie i bratu a potem cała szóstka wybrała się do pobliskiego spożywczego.

Corel zatrzymała się przy supermarkecie i spojrzała na podświetlane tablice, oznajmujące co aktualnie opłaca się kupić, bo jest najtańsze. Obejrzała się za siebie i zobaczyła Toma stojącego obok niej oraz trzech nastolatków bawiących się z małym chłopczykiem. Corel na dźwięk zabójczo słodkiego śmiechu pięciolatka uśmiechnęła się szczerze.
-Ja tam nie wejdę. Idźcie sami. Michael wie co kupić- oznajmiła dredowłosemu. Ten, nie mając nic do powiedzenia, ruszył razem z kolegami do sklepu.
-Mleko, ogórki, always ultra…- wyliczał chłopczyk, na co cała czwórka ryknęła niepohamowanym śmiechem.
Corel usiadła na pobliskiej ławce rozglądając się za babciami, które patrzyły na nią jak na szatana, na pewno przez liczne siniaki. Dziewczyna powoli nie wytrzymała i gdyby nie było tu tak dużo ludzi, odwdzięczyła by się starszym paniom, każąc im wysyłać wypłaty do niemieckiego radia Maryja*
-Ej ty! Szmato jedna! Odwróć się suko!- zawołał jakiś dziewczęcy głos. Corel zadrżała, po czym delikatnie odwróciła głowę w stronę owej dziewczyny. Miała cichą nadzieję, że to nie o nią chodzi, jednak jak tylko zauważyła trzy postacie, wiedziała, że one są sprawczyniami ran na jej ciele.
Gdy tylko dziewczyny stanęły przed siedzącą Corel, ta natychmiast wstała. Była równa z najwyższą blondynką.
-Czego?- spytała ozięble. Teraz było tu mnóstwo ludzi, więc nic jej nie groziło… Tak, właśnie - było, bo gdy Corel się rozejrzała, w pobliżu nie znadjował się już nikt.
Jedno uderzenie.
Drugie.
Corel leżała na trawniku z krwotokiem z nosa. Nagle jedna z nich kopnęła ją prosto w brzuch, a gdy usłyszała jęk dziewczyny, zaśmiała się szyderczo i powtórzyła cios. Podświadomie uderzały ją w świeże rany, co podwoiło ból.
Corel podniosła wzrok i z daleka ujrzała Michaela, który patrzył się niebezpiecznie na całe zdarzenie. Niebieska koszulka mieniła się teraz czerwonymi plamami w okolicy nerek.
-MICHAEL WOŁAJ TOMA!- ryknęła Corel, gdy najwyższa zadała jej cios w plecy.
-Nigdy więcej, nie wypowiadaj tego imienia! On jest mój!- krzyknęła brunetka, uderzając butem w tył głowy.
Minęło pięć minut, zanim cała zabawa się zaczęła. W około dziewczyny zrobiła się spora kałuża krwi.
-O kur**a... Corel !- Tom wydał z siebie głośny krzyk i podbiegł do dziewczyny. Na miejscu zdarzenia nie było już winowajczyń, jednak Kaulitz bardzo się tym przejął, zwłaszcza, że dziewczyna była nieprzytomna.
-Georg wezwij karetkę, Gustav zabierz młodego do domu, ja i Bill zostaniemy z nią… Będzie dobrze…- powiedział dredowłosy klękając przy dziewczynie. Oczy zaszkliły mu się niebezpiecznie, a z jego ust wychodziły wszelkie przekleństwa na tego kto to zrobił.
-Zabiję… niech tylko jeszcze raz… proszę Corel… nie odchodź ode mnie… ja… ja Cię kocham!

If I could only come around,
I'm looking in the black stop
And turn around!
Can't get this off my back
Am I outta my mind,
Faking what’s inside of me

It's like I’m walking on another thin line.
Where the fools keep on thinking I’m blind,
I'm waiting for the day …




Nie bijcie jak coś :/[/b]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amber dnia Śro 19:42, 03 Maj 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stokroteczka
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]



Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 2370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 15:50, 03 Maj 2006    Temat postu:

Krótkie...i tak szybko sie poznali...w sumie mozna przewidzieć co będzie dalej, jednak czekam na nastepną część. Powiedz mi dlaczego akurat zielone oczy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amber
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jaki piękny Biały Stok :P

PostWysłany: Śro 15:56, 03 Maj 2006    Temat postu:

czemu zielone oczy? Tak jakoś^^ A i od razu napiszę, że pierwsze części są krótkie. Dopiero od 5 chyba będą odrobinę dłuższe...

Jak się nie podoba, zawsze można usunąć...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Amber dnia Śro 19:44, 03 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stokroteczka
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]



Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 2370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:05, 03 Maj 2006    Temat postu:

Hmm...hm...niby dobrze,ale wszystko dzieje sie tak szybko...dała mu juz swóje tel..napewno sie poznaja itd...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unendlichkeit
Sąsiadka Kaulitzów



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:59, 03 Maj 2006    Temat postu:

A mi wręcz przeciwnie. O tak.. poznali się szybko, ale coś to opowiadanie ma w sobie bo jakoś nie siedziałam z podpartą brodą i przymkniętymi oczami. Wcale nie jest za szybko. Jeśli Amber się postara i zatuszuje to jakoś- te swoje szybkie tępo... Jak narazie nieźle jej to wychodzi.
Jednak małe ale...

Dlaczego niby on to ukrywa?
Dlaczego ona miała by się zdenerwować?
Dlaczego to takie krótkie? Very Happy

No i to chyba na tyle...
Teraz wystarczy odpowiedziec mi na te durne pytania Smile...
Mission Impossible- Unendlichkeit


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amber
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jaki piękny Biały Stok :P

PostWysłany: Śro 19:46, 03 Maj 2006    Temat postu:

Dałam od razu 5 części do pierwszej notki. Następne część dam jak napiszę...

Tak- moim zdaniem też jest za szybko, lecz jak torchę zwolnię to jeden dzień będzie trwał 40 części. A tego nie chcę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill

PostWysłany: Śro 21:50, 03 Maj 2006    Temat postu:

Mi się tam podoba.... tylko czy to koneic?? Mam nadzieje ze nie! I czekam na CD! :]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
goo_gu
Senny koszmarek Georga ;)
Senny koszmarek Georga ;)



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 4532
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WrOoCeK :D

PostWysłany: Pią 14:05, 05 Maj 2006    Temat postu:

TO JEST KRÓTKIE ?? Narazie zdobyłam się na przecztanie pierwszej części... jak wróce z konsultacji to jade dalej z tym koksem Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amber
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jaki piękny Biały Stok :P

PostWysłany: Pią 18:57, 05 Maj 2006    Temat postu:

meggi i reszta--> to nie jest koniec Smile Pracuję nad kolejnymi częściami i mam nadzieję, że się spodobają Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
klaudia92
Panna Desrosiers xD
Panna Desrosiers xD



Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 1265
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Płocka :)

PostWysłany: Pią 19:15, 05 Maj 2006    Temat postu:

heh mi się podoba ^^ wiecie, Amber ma rację Razz jak by było, gdyby akcja toczyła ślimaczym tempem? noo chyba byśmy pozasypiali przed monitorami Very Happy ja czekam na CD Very HappyVery Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin