Forum Tokio Hotel
www.podparasolem.fora.pl -> nowe forum adminek, dla dziewczyn.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Der Augenblick" {10}
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
~durch_den_monsun
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Śro 21:48, 26 Kwi 2006    Temat postu: "Der Augenblick" {10}

Jestem tu nowa, więc proszę o wyrozumiałość...
Piszcie co o tym sądzicie i czy jest sens, bym pisała dalej...

~1~ "Der Strand"


"Bo wazne jest to, co nie przykuwa naszej uwagi w zaden sposób. Znajdziesz to wtedy, gdy otworzysz oczy na innych i zdołasz ujrzec nie tylko swoje potrzeby, ale kazdej napotkanej istoty"


Rozpalony w dzien piasek, powoli stygnął. Będące wysoko w górze słonce, zaczęło chylic się ku zachodowi. Cała okolica skąpana była w jego ostatnich tego dnia promieniach. Wydawało się, ze chce wziąsc wszystko ze sobą tam, gdzie udaje się na spoczynek. Powiew wiatru pienił morskie fale, a one podmywały pusty brzeg. Odrobinki piasku unosiły się w powietrzu razem z orzezwiającą bryzą. Jedna z pięknych plaz, na pięknej wyspie - na Mojorce.
Kazdy krok sprawiał im przyjemnosc, czuli jak piasek dostaje się między palce ich stóp, by wyleciec z kazdym ich podniesieniem. Malutkie ziarenka delikatnie masowały pięty. Czy jest cos przyjemniejszego od spaceru po plazy przy zachodzie słonca? Dla nich nie. Przystanęli wpatrując się w linie horyzontu. Ich wzrok powoli podniósł się i zatrzymał na sklepieniu nieba. Był to niepowtarzalny widok. Bogata paleta barw rozlewała swe kolory na całej jego szerokosci. Od jaskrawych do stonowanych i zimnych. Otaczające plaze skały, osłaniały ją ze wszystkich stron, broniąc dostępu dla obcych. Z kazdą chwilą robiło się coraz ciemniej, słonce schodziło coraz nizej, a na niebie blask gwiazd rysował się coraz wyrazniej. Idealna harmonia, bo cóz mogło ją zagłuszyc? Niemy krzyk, potrzebującego pomocy...

Tom i Bill kolejny raz układali mysli w swoich głowach. Szukali wyciszenia, ktore dawało im własnie to miejsce. Ostatnio pokochali spacery po plazy. Potrafili wyjsc wczesnie rano i wracac dopiero po północy lub nawet nocowac na plazy. W koncu przyjechali tu odpocząc. Stawiając kolejne kroki wzdłuz brzegu, czuli ulgę . Nareszcie pustka. Ani jednej zywej duszy. Sami, bez fanów, zespołu i mnóstwa innych ludzi, którzy nie byli potrzebni im do szczęscia. To co chcieli, osiągnęli juz dawno. Teraz widzieli juz tylko lekki zarys pięknej przeszłosci, gdy muzyka była tylko rozrywką i zamiłowaniem. Wszystko się zmieniło, ale oni nie. Pieniądze zmieniają ludzi? Nie ludzi, lecz ich los, a dopiero los zmienia ich serca.

-Wydaje mi się, ze w nocy będzie padac -powiedział do brata Tom spoglądając na znikome grupki chmur.
-Nie sądze, wiatr wieje w kierunku morza, wiec chmury tu nie dotrą -zauwazył Bill.
-Nigdy nie mozesz przyznac mi racji? Eh... gadamy jak dwaj staruszkowie na emeryturze, a przeciez nasze zycie kwitnie! -Tom otworzył butelkę z jakims mało zdrowym napojem.
-Chyba kwitło, bo teraz szczerze mam dosc. Juz mi nie zalezy na tym wszystkim -czarnowłosy pokręcił głowa na znak zrezygnowania.
-Ej brat, co jest? Wieczny optymista się załamał? Nie poznaje cię! Czego ci jeszcze brakuje? -dredowaty był wyraznie zdziwiony, choc to tylko przykrywka. Sam nie czuł się inaczej, jednak jego natura kazała pozorowac mu względne szczęscie.
-Kogos waznego w zyciu, dla kogo wstaje się rano. Wiem, ze myslisz tak samo, znam cię i widze to po tobie -Bill spojrzał znacząco na brata.
-Myslisz o jakiejs lasce? No wiesz, ja nie przeczę, ze chętnie miałbym jakąs, ale i bez tego da się zyc... chyba -mówił nie do konca przekonany.
Z całą pewnoscią ta rozmowa trwałaby dalej, gdyby cos jej nagle nie przerwało, akurat w tym momencie. Bill przystanął na srodku wyraznie czegos nasłuchując. Starszy blizniak z zainteresowaniem przyłączył się do niego.
-O co chodzi? -zapytał po chwili.
-Słyszysz? Jakby płacz dziecka... -wyszeptał brunet wciąz nasłuchując.
-Nic nie słyszę, wydaje ci się... -Tom dał sobie spokój.
-Ciiii! O teraz, słuchaj! -złapał brata za ramię.
-Ej... to nie jest smieszne... Tu naprawdę ktos płacze. Skąd dobiega ten głos? -blondyn zaczął nerwowo się rozglądac.
-Tak jakby z daleka, ale... słychac dosc wyraznie -Bill zrobił kilka kroków w prawo.
-Ten głos dobiega jakby ze skał, chodz! -starszy blizniak pociągnął brata za sobą, ruszając w przeciwnym kierunku. Szli bardzo szybko nie mysląc o niczym. Robiło się coraz ciemniej. Tysiące gwiazd wyłoniło się na granatowym niebie. Swieciły wyjątkowym blaskiem komponując się z księzycem, jakby ich przewodnikiem. Wiatr ucichł całkowicie, a tafla morza wyrównała się.
Płacz dziecka stawał się coraz głosniejszy i silniejszy. Kaulitzowie dotarli do własciwego miejsca. Spojrzeli na siebie, a potem weszli między niskie skały o fantazyjnych kształtach. Za jedną z nich spostrzegli jakąs małą postac. Zaryzykowali i zblizyli się do niej. Ich oczom ukazał się mały chłopiec o twarzy aniołka. Miał jasne, kręcone włosy i duze, błyszczące oczy, ktorych koloru blizniacy nie mogli dostrzec. Przestraszony maluch pospiesznym ruchem ręki otarł łzy i cofnął się, obawiając spotkania z nieznajomymi. Tom i Bill pratrzyli na niego jak zaczarowani.
-Więc juz wiemy, kto tak płakał. Nie bój się, jak ci na imię? -Bill podszedł nieco blizej i ukucnął przy chłopcu wyciągając przyjaznie rękę.
On obdarzył go ciepłym spojrzeniem i niepewnie podał mu swoją. Wyglądał na jakies pięc, moze szesc lat. Utkwił oczy w dłoni Billa i nic nie odpowiedział.
-Gdzie jest twoja mama, moze się zgubiłes? -czarnowłosy zadawał kolejne pytania.
Chłopiec nie reagował. Młodszy Kaulitz spojrzał znacząco na brata oczekując pomocy. Tom równiez podszedł blizej.
-Jestem Tom, a to mój brat Bill, a tobie jak na imię? -zapytał, co spowodowało, ze chłopiec nareszcie przemówił.
-Daniel -rzucił krótko drzącym głosem.
***

I jak?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ~durch_den_monsun dnia Czw 21:03, 29 Cze 2006, w całości zmieniany 12 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill

PostWysłany: Śro 22:08, 26 Kwi 2006    Temat postu:

Hehe czyzby nowa utalentowana pisarka na tym forum?? Jasne, ze masz pisać Cd. Miejscami dodałabym kilka zwrotów, ale jest swietne!! Naprawde mi sie podoba!!!!!!!!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unendlichkeit
Sąsiadka Kaulitzów



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 464
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:08, 26 Kwi 2006    Temat postu:

No dobra... Ola; czas... akcja:

W całym opowiadaniu dostrzegłam jeden błąd...
Otuż to:
Nie piszę się WZIĄŚĆ tylko WZIĄĆ- ale to mały błąd...
Opowiadanie napisane bardzo fajne... Coś nowego...
Super się rozkręca...
Podoba mi się to, że jest tak dużo opisów...
No i czekam na CD, bo jakos nic więcej do głowy mi nie przychodzi..
Pozdrawiam :*
Mission Impossible- Unendlichkeit


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
goo_gu
Senny koszmarek Georga ;)
Senny koszmarek Georga ;)



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 4532
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WrOoCeK :D

PostWysłany: Śro 23:08, 26 Kwi 2006    Temat postu:

Chciało mi się smaić jak sobie tego chłopaca wyobraziłam. taki aniołek z kręconymi blond loczkami i wieeelkimi niebiskimi oczami wytrzeszczonymi jak Kto w Butach ze Shreka Very Happy Nie no... jestem nienormalna Razz
Ciekawa jestem co bedzie dalej? Ale byłbyby jaja jak bobas zniszczyłby im cąły urlop Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~durch_den_monsun
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Pią 9:04, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Dziekuje wam, oto drugi part...

~2~ "Der Schutz"

"Twoja najmniejsza, bezinteresowna pomoc względem tego, kto jej potrzebuje, zawsze zostanie wynagrodzona. Dając siebie innym, w zamian dostaniesz innych dla siebie"


-Jestes tu sam? Czy czekasz na kogos? -Tom wykazywał się perfekcyjnym podejsciem do dzieci. Maluch choc nieufny, nie mógł oprzec się troskliwemu głosowi Kaulitza.
-Ja nie wiem... moja mama gdzies poszła -powiedział niepewnie.
-Moze jej poszukamy? Pewnie martwi się o ciebie -Tom wyciągnął do niego rękę
-Nie chcę! Nie chcę do mamy! Tylko nie do niej! -krzyczał wyrywając się i tupiąc nogami.
-Spokojnie, nie denerwuj się. Czemu nie chcesz do niej isc? -chłopak był bardzo zaskoczony reakcją chłopca. Bill równiez niespokojnie przyglądał się sytuacji.
-Ona jest zła! Ja nie chcę! -dalej krzyczał, choc przestał juz tupac.
-Więc dokąd chcesz isc? Nie mozemy cię tu zostawic samego... -Bill wtrącił się do rozmowy.
Nagle Daniel upadł. Jego małe ciałko bezwładnie osunęło się na ziemię.
Przerazony Tom bez namysłu wziął chłopca na ręce i spojrzał znacząco na Billa.
-I co teraz? Pewnie zemdlał ze zmęczenia -dredowaty liczył na propozycję czarnowłosego.
-Moze wezmy go do siebie? Zadzwonimy na policję, zgłosimy, ze się zgubił -młodszy blizniak miał nadzieję, ze to dobry pomysł.
-Więc idziemy! -Tom dalej trzymając na rękach Daniela, ruszył wraz z Billem w stronę ich domku przy plazy.
Było im trochę zal opuszczając to miejsce w tak wyjątkowo piękny wieczor. Niebo usłane gwiazdami, wielki księzyc i bezwietrzna pogoda - wymarzony czas na spędzenie tej nocy na łonie natury. Jednak ich ludzkie uczucia nie pozwoliły zostawic dziecka na pastwę losu. Decyzja niby słuszna, ale czy nie szalona? Obcy chłopiec, samotnie płaczący na plazy, broniący się od spotkania z matką, czy to delikatnie mówiąc nie jest dziwne? W kazdym razie serca blizniaków nie słuchały umysłu snującego pełne zagrozenia scenariusze tej historii.

-Ostroznie! Połóz go na kanapie, a ja zadzwonię po pomoc -powiedział czarnowłosy wchodząc przez duze drewniane drzwi do srodka. Wyłoniło się przed nim małe, prawie puste mieszkanie o jasnych barwach scian i mebli. Po obu stronach korytarza prowadzącego w głąb domu wisiały stare obrazy przedstawiające sceny ze sławnych bitew. Widok nieco nietypowy, jak na mieszkanie gwiazd rocka...
Tom posłusznie ułozył nieprzytomnego chłopca na kanapie. Miał idealną okazję, by dokładniej mu się przyjrzec, choc dalej nie widział koloru oczu, spod zamkniętych powiek. Dziecko było niesamowicie blade i chude. Miało stare, brudne ubranie z wieloma dziurami w roznych miejscach. Ogromny zal scisnął serce starszego Kaulitza, gdy spoglądał na jego podrapane stopy, na których nie było butów. Nic nie wiedział o tym chłopcu, nie znał go, ale wzruszył go ten widok. Ta mała istota poruszyła jego twarde serce, jak nikt inny wczesniej.
Po głowie Toma zaczęło błądzic wiele pytan. Zastanawiał się, gdzie są rodzice malucha, dlaczego jest taki zaniedbany, wychudzony, wycienczony, wystraszony... Rozmyslania przerwał mu donosny głos brata.
-Policja zaraz tu będzie, obudził się? -usłyszał za plecami.
-Jeszcze nie... Bill spojrz na niego, tak dokładnie... -polecił Tom robiąc bratu dostęp do dziecka i odchodząc nieco w tył.
-Boze... kto mu to zrobił? Chyba nie matka... -młodszy Kaulitz zauwazył zadrapania.
-Bał się jej, krzyczał, ze jest zła... Tylko, czy kogos takiego mozna nazwac matką? Prędzej potworem... -Tom bezradnie kręcił głową.
-Moze to pomyłka? Moze poprostu uciekł z domu? Wiesz jak to jest byc dzieckiem, pamiętasz jakie my mielismy pomysły! Pewnie wszyscy się o niego martwią -powiedział, rzeczywiscie wierząc w te słowa.
-Tak, a dlaczego jest taki wychudzony? Wygląda jakby nie jadł nic od kilku tygodni! Spojrz na niego Bill! Cos tu nie gra -dredowaty był zdenerwowany.
Czarnowłosy zauwazył, ze jego brat wyjątkowo przejął się tą sprawą. Nigdy nie widział go tak zmartwionego jakims nieznajomym dzieckiem. Kolejne chwile upływały im w ciszy. Czas wyjątkowo się dłuzył, jakby na złosc. Na dworzu zaczęło padac. Malutkie kropelki deszczu delikatnie pukały w szyby domku. Zdawało się, ze za wszelką cenę chcą wtargnąc do srodka. Ich rytmiczne uderzenia komponowały się w kojącą dla uszu muzykę. Deszcz -sprzymierzeniec czasu, tylko mnozył liczbę mysli w głowach blizniaków.
"Mówiłem, ze będzie padac, ale on nigdy mnie nie słucha" -pomyslał Tom spoglądając przez okno.
Bill siedział nieruchomo przy stole. Wpatrywał się w bogato ozdobiony dywan pod jego stopami. Róznorodnosc wzorów i kolorów nie robiła na nim zadnego wrazenia. Nigdy nie wychodziło mu koncentrowanie się na dwoch rzeczach jednoczesnie. Jego czekoladowe tęczowki błyszczały od odbijającego się w nich swiatła, którego zrodłem była duza lampa stojąca obok stołu.
-Przyjechali -oznajmił Tom, wstając i kierując się w stronę drzwi. Bill natychmiast poderwał się i ruszył za nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
siwa_bobu
Przyjaciółka Gustava



Dołączył: 14 Kwi 2006
Posty: 504
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Uganda

PostWysłany: Pią 13:01, 28 Kwi 2006    Temat postu:

brak mi slow....naprawde ladne:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stokroteczka
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]



Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 2370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:05, 28 Kwi 2006    Temat postu:

No super...bardzo mi się pdoba, mało napisze bo mnie bolą palce:) ale jest super i czekam niecierpliwie na dalszy rozwój wypadków.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
osiek_aga
Córka nocy i księżyca
Córka nocy i księżyca



Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 541
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z mroku nocy

PostWysłany: Pią 15:09, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Mi się podoba, pomysł fajny, a co najważniejsze orginalny. Nigdy wcześniej takiego nie spotkałam. Jest dużo opisów- kolejny plus.. moje wyliczanie hehe znaczy tylko jedno, że chcę CD.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~durch_den_monsun
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Pią 22:32, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Ciesze sie, ze moze byc. To wiele dla mnie znaczy. Bardzo wszystkim dziekuje!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrs.kropkaa
Młodszy członek bractwa TH :)



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze swiata cieni..straconych snow i wyblaklych wspomnien

PostWysłany: Pią 22:38, 28 Kwi 2006    Temat postu:

nietypowe ....dlatego mi sie podoba SmileSmile naprawde ciekawy pomysl ..< juz sie zastanawiam co bedzie dalej?..WinkSmile>fajnie ze zamiescilas tak duuzo opisow to swietnei pomaga wyobrazni..Wink:)hehe czekam na Cd WinkWink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill

PostWysłany: Sob 10:36, 29 Kwi 2006    Temat postu:

Cóż moge powiedziec?? hehe co bym iepowiedziala, to zadne moje slowo nie okresli tego opowiadania!! Mam mala prosbe! Nie zwlekaj za dlugo z CD!! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~durch_den_monsun
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Nie 14:28, 30 Kwi 2006    Temat postu:

~3~ "Der Besuch"


"Czasami zdarza się tak, ze pomoc jednej istocie zapoczątkowuje łancuch pomocnych serc, które osobno nie znaczą nic, lecz razem mogą wszystko"


Długi korytarz. Niby pusty, a jednak doszczętnie wypełniony strachem, wyczekiwaniem i ciszą. Nagie ściany, kilka drewnianych krzeseł i niechlujnie rzucone w kącie papiery... parę nic nie znaczących elementów materii. I cisza, ta okropna cisza, która wypala... Gdy potrzebujemy usłyszeć czyjś głos, ona zatyka nam uszy i odbiera nadzieję usłyszenia czegokolwiek. A gdy nadchodzi moment jej przerwania, zdajemy sobie sprawę, ile jest w niej krzyku...
Blizniacy nieruchomo siedzieli na posterunku. Zmęczeni po długich zeznaniach dotyczących chłopca, z trudem podnosili powieki. Bill dokładnie wpatrywał się, w znajdujące się naprzeciwko niego, drzwi. Ciemne, błyszczące drewno pochłaniało jego myśli. To miejsce nie było dla niego, czuł się tu obco, nieswojo. Tak, jakby wkroczył na nieznany teren, którego nie chciał nigdy poznać z własnej woli. Ale był dumny z siebie, ze mimo swojego egoizmu, dla tego malucha zmusił się, by tu przyjechać.
Tom cichutko nucił coś pod nosem. Cisza ciązyła mu jeszcze bardziej, więc walczył z nią jak tylko mógł. Mijały sekundy, minuty i chwile, ale nic się nie działo. "Cisza przed burzą" -trafne określenie.

-Mozecie jechać do domu, dziękujemy za pomoc -usłyszeli głos policjanta, który zajmował się tą sprawą.
-Jak to do domu? Czekalismy tyle, by usłyszeć dwa słowa? Co z nim teraz będzie? Ktos go zna? -Bill wyraznie się oburzył.
-Bardzo dobrze znamy tego chłopca. Muszę przyznać, ze gdyby nie wy, nie wiem gdzie by teraz był. Jest cięzko chory. Matka porzuciła go jakis miesiąc temu. Trafił do szpitala, potem do domu dziecka, ale zawsze udawało mu się uciec. Potrzebuje stałej opieki, dlatego bardzo wazne jest, by mieć go na oku. Teraz zostanie w szpitalu, póki nie wydobrzeje -wytłumaczył męzczyzna.
-A zobaczymy go jeszcze kiedys? Będziemy mogli go odwiedzic? -tym razem pytał dredowaty.
-Jezeli chcecie, to nie ma problemu... To adres szpitala -podał im kartkę.
-Dziękujemy -rzucił na pozegnanie czarnowłosy i wyszedł razem z bratem.

Blizniacy zostali odwiezieni policyjnym radiowozem. Gdy dotarli do domu mieli w głowie niesamowity mętlik. Nie rozumieli tak wielu rzeczy... Zaczynając na chłopcu i na tym, co się wydarzyło, a koncząc na ich własnych odczuciach. Zagubieni w otchłani myśli, siedzieli w swoich pokojach. Byli tak zmęczeni, a jednak coś nie dawało im spokojnie zamknąć powiek. Choć bardzo starali się wsiąść do swojej łódki i odpłynąć do krainy snów, ich świadomość wciąz trzymała ich w szarej rzeczywistosci.
Ciemny pokój został wypełniony księzycowym blaskiem. Blizniacy lezeli na swych łózkach patrząc się w rózne punkty pokoju. I znów cisza, ta okropna cisza... Tylko niewyrazne tykanie zegara na ścianie przebijało się do ich uszu. A na stole biała kartka z adresem szpitala. Co takiego było w tym chłopcu? Dlaczego nie potrafili poprostu zapomniec o nim? Przeciez był juz bezpieczny... A jednak coś w nim było, co nie dawało spokoju. Oczy, których koloru nigdy nie ujrzeli...
Zmęczone dniem i długimi rozmysleniami umysły blizniaków, w koncu doczekały się odpoczynku. Ich powieki zamknęły się jednocześnie. Sen... niezwykły stan, w którym człowiek dowiaduje się wielu rzeczy o swoim usposobieniu. Odkrywają się przed nim jego wszystkie lęki, pragnienia, marzenia i potrzeby. Dowiaduje się, czego domaga się serce i dusza, czego obawia się umysł. Odkrywa na nowo swiat uczuć i doznan, przezywając rózne, często nieprawdopodobne sytuacje. Dobry duszek delikatnie muska zamknięte powieki, ukazując róznorodne obrazy i sceny. Lecz nigdy nie da się go zatrzymać na dłuzej. On znika, zostawiając niedosyt, zawód, a moze rozczarowanie? Bo jak nazwać stan, gdy przezylismy nieswiadomie tak wiele, by się obudzić i nic nie pamiętać...

"Wstawaj, juz dzien... no wstawaj, nie widzisz, ze czekam? Ja juz dawno nie śpię" -wydawało się szeptać słonce otulając policzki blizniaków, swoimi ciepłymi promieniami. Słoneczny blask wyraznie padł na wciąz pogrązone we śnie sylwetki Kaulitzów. Oni pomału wracali do rzeczywistości. Pierwszy podniósł powieki Tom. Przymruzył je delikatnie, oślepiony wyjątkowym blaskiem. "Nowy dzien" -pomyślał, a na jego ustach pojawił się niekontrolowany usmiech. Coś tak prostego, nigdy wcześniej nie przykułoby jego uwagi, ale teraz zmieniło się zbyt wiele. Cały świat nabierał w tym miejscu nowego znaczenia, ukazując swe wady i zalety w innym świetle. Analogicznie człowiek równiez zostaje inaczej spostrzezony. Ale czy lepiej? W koncu to tylko samotnie nic nie znacząca istota, niegodna by być częscią natury...
Po krótkiej chwili obudził się równiez i Bill. Usiadł na łózku bezradnie spoglądając na zegarek. Spojrzał na brata, który odwrócił się plecami do słonca, dalej leząc w łózku. Młodszy Kaulitz postanowił wstać i zacząć dzien od małej schadzki. Ubrał pierwszy spotrzezony podkoszulek i cichutko wyszedł z pokoju. Szybkim krokiem zszedł po schodach, czując przypływ sił witalnych. W jego nozdrza uderzył zapach swiezego, morskiego powietrza, które wpadło do mieszkania przez otwarte całą noc okno, wypełniając dom zbawczym dla płuc tlenem.
Otworzył drzwi, chcąc iść na plazę. Spojrzał przed siebie i zaniemówił. Przed domem na małym kocyku spał Daniel... Bill nie wiedział co myślec. Widocznie chłopiec znów uciekł, ale w jaki sposób przebył tak długą drogę? Jak mu się to udało? Czarnowłosy podszedł do malucha i odgarnął jasne włosy swobodnie opadające mu na twarz. Miał nadzieję, ze dziecko wreszcie pokaze mu swoje oczy. Stało się, Daniel powoli podniósł powieki ukazując to, co tak ukrywał. Zatrzymał swój wzrok, z mieszaniną smutku i słodyczy w spojrzeniu, na młodszym Kaulitzu. Bill przyjaznie podał mu rękę i pomógł wstac. Teraz był pewien, ze na tym się nie skonczy. Bez słowa zaprowadził go do domu.
W koncu słowa były zbędne, bo najwięcej wyraza, tak często nienawidzona przez nich, cisza...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
stokroteczka
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]
Zakopana głęboko w sercu Billa ;]



Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 2370
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:37, 30 Kwi 2006    Temat postu:

Stanowczo za którkie...ale jakie piękne..ja zaniemówiłam Smile jest naprawdę sliczne...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill

PostWysłany: Nie 22:40, 30 Kwi 2006    Temat postu:

Własnie ja etz zglaszam sprzeciw. Stanowczo za krótkie. A odciniek?? Mam wrazenie ze z kazdym coraz lepiej..... :] pisz i nie przestawaj bo cie zadzgam <lol2>!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~durch_den_monsun
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Wto 11:48, 02 Maj 2006    Temat postu:

~4~ "Die Erkenntnis"

"Podajesz rękę, usmiechasz się, pomagasz... i wszystko staje się jasne. Pełne wdzięcznosci oczy nawiedzają twój sen, do konca twoich dni, czyniąc go pięknym."


Bill wciąz milcząc zaprowadził chłopca do srodka. Nie wiedział, co ma powiedziec. Był totalnie zaskoczony. Bał się, ze Daniel zbyt bardzo się do nich przywiązał. Tylko, czy da się do kogos przywiązac, znając go kilka godzin? Jesli pierwszy raz zaznało się dobroci, czemu nie?
Nieco zawstydzony maluch, ze spuszczoną głową, usiadł przy stole w kuchni. Utkwił swój wzrok w czarnym blacie. Gładka powierzchnia, jak gąbka chłonęła jego mysli. Chłopiec bał się, ze Bill się na niego zezłosci, ale nie chciał tego okazac. Machając lekko nogą obserwował niewyrazny zarys swojego odbicia w lsniącym drewnie.
-Daniel... spójrz na mnie -poprosił brunet kucając przy malutkiej postaci.
Dziecko posłusznie podniosło głowę i spojrzało głęboko w oczy rozmowcy.
-Znowu uciekłes? -zapytał Bill.
-Tak... ja nie chcę byc w szpitalu... -cichutko wyszeptał chłopiec.
-To dla twojego dobra... Jesli teraz polezysz w szpitalu, to potem nie będziesz juz musiał tam jezdzic. Wyzdrowiejesz i wrócisz do... domu -czarnowłosy zawahał się przy ostatnim słowie.
-Obiecujesz? -Daniel spojrzał znacząco na młodszego Kaulitza.
On nie wiedział co powiedziec. Z jednej strony nie kłamał, ale z drugiej... W koncu nie o taki dom, chodzi temu dziecku...
-Obiecuję. A teraz powiesz mi jak się tu dostałes? -brunet przysiadł się obok niego.

"Moj brat zwariował, gada sam do siebie" -pomyslał Tom słysząc jakies głosy. Zaciekawiony, wstał i po cichu wyszedł z pokoju. Pod bosymi stopami poczuł przyjemny dotyk miękkiego dywanu. Stawiając kolejne kroki, po ciepłej od słonecznych promieni powierzchni, coraz wyrazniej słyszał dwa rózne głosy dobiegające z kuchni. Ostroznie zszedł po schodach i wychylił głowę zza szerokiego filaru.

-Jestes głodny? Zrobic ci cos? -wypytywał troskliwie Bill.
-Nie, ale chce mi się spac -Daniel ziewnął podczas ostatniej sylaby.
-Chodz na górę, połozysz się. Jak się wyspisz to postanowimy co z tobą będzie -brunet prowadząc małego do schodow, napotykał po drodze brata.
-Juz nie spisz? Zobacz, kogo nam przywiało -czarnowłosy wskazał ręką na dziecko.
-Jak on się tu dostał? Wszystko z nim w porządku? -dredowaty z niedowierzaniem przyglądał się chłopcu.
-Przyszedł na pieszo, szedł prawie całą noc. Nad ranem znalazłem go pod naszym domem. Niech się trochę przespi, a potem się zobaczy co dalej -młodszy Kaulitz pomogł maluchowi wejsc po schodach. Zaprowadził go do pokoju i poscielił jedno z pustych łózek.
-Dam ci moją koszulkę do spania. Mam nadzieję, ze moze byc -podał mu biały T-shirt z czarnymi napisami na rękawach.
Daniel grzecznie przebrał się i po chwili lezał juz w snieznobiałej poscieli, mruząc oczy do spania. Jego powieki stawały się coraz cięzsze. Juz dawno nie spał tak wygodnie... ostatni raz w domu. Jeszcze raz spojrzał pelnym wdzięcznosci i ciepła wzrokiem w stronę Kaulitza i zamknął powieki, przenosząc się myslami daleko stąd. Bill chciał juz wyjsc, lecz do pokoju wszedł jego brat. Stanął przy nim i obaj patrzyli na spiącą istotę.
Czyzby cos w nich pękło? To tylko zwykle dziecko, moze bardziej skrzywdzone od innych, ale tylko dziecko... Dorosnie, zapomni... a jesli nie? Co zrobił takiego ten mały blondynek, ze przechodzi takie okropne rzeczy?
Dla blizniaków zaczynało się cos nowego. Spojrzeli na siebie, a potem spuscili wzrok. Zapadła, tak dobrze im znana cisza, a przez nią przebijały się tylko nierytmiczne oddechy spiącego Daniela. Jego mała twarzyczka, otulona jasnymi włosami bezwładnie opadała coraz nizej, zsuwając się po poduszce. Blizniacy stali jak zaczarowani, a razem z nimi słonce, niepewnie spoglądające na dziecko, które pierwszy raz zaznało ciepła, troski i uczucia bezpieczenstwa. Poprzedniego dnia padało, dzis wyszło słonce. Przypadek, czy znak? Przeciez tu nie chodzi o pogodę...
-Chodz juz -Bill pociągnął brata za rękaw.
-Dlaczego? No spójrz na niego tylko... -urzeknięty tym widokiem Tom nie chciał się ruszyc z miejsca.
-Ciszej... nie przeszkadzajmy mu, chodz lepiej -Bill nalegał.
Starszy Kaulitz, w koncu posłuchał brata i wyszedł z nim, zostawiając malucha samego.
-Co z nim zrobimy? -Tom poruszył kolejny temat.
-Trzeba powiadomic kogos, ze jest u nas. Pewnie go szukają. Nie wiem juz co o tym myslec. Zawsze nam musi przytrafic się cos dziwnego -czarnowłosy pokręcił głową, na znak zrezygnowania.
-Wiem, ze nie załujesz. Tylko tak mówisz... Ja zadzwonię do tego szpitala, jak się obudzi, to go odwieziemy. On nam ufa... szkoda byłoby to zepsuc... - Tom znacząco spojrzał na brata.
-Muszę wyjsc, uporządkowac mysli. Wrócę za jakies poł godziny -oznajmił Bill wychodząc z domu.

Stanął przed wejsciem i spojrzał przed siebie. Ogarnął wzrokiem całą okolicę skąpaną w złocistym, słonecznym blasku. Przymknął powieki i wziął głęboki oddech. Tego było mu najbardziej potrzeba. Napełnic płuca i uwolnic się od rzeczywistosci. Rozejrzał się po pustej sciezce i pobiegł do brzegu.
Rozgrzany piasek parzył jego stopy, ale on wydawał się tego nie czuc. Liczył się cel, a nie droga. Wiatr muskał jego zarumienione policzki, przyjemnie chłodząc skórę. W jego nozdrza uderzył, tak uwielbiany ostatnio, zapach morskiej bryzy. Spienione fale, delikatnie objęły jego stopy. Zdawały się szeptac "chodz, no dalej... chodz", lecz on nie miał zamiaru.
Juz dwudziesta fala zdązyła obmyc jego nogi, a on dalej stał. Wpatrywał się w bezkresne niebo rozposcierające swój błękit centralnie nad jego głową. Dopiero teraz dotarło do niego, po co tu przyszedł. Spojrzał na skały, między którymi znalezli chłopca. Czy to odpowiednie miejsce dla człowieka? Co za róznica, my i tak jestesmy zagubieni wsród skał, twardych ludzkich serc...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mileNa
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 1323
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: NiskoCity

PostWysłany: Wto 13:31, 02 Maj 2006    Temat postu:

musze przyznac ze długo obiecywałam sobie,że przeczytam twoje opowiadanie, jakos nigdy nie miała na to czasu. Dzisiaj ttu zajrzałam i jednym tchem przeczytałam cztery części. Opko jest boskie, świetnie piszesz, pomys ł jest nietypowy, orginalny a ja bardzo lubie takie dostajesz wielkiego plusa Very Happy teraz bede zaglądać tu codziennie i śledzic historie z dnia na dzien Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mrs.kropkaa
Młodszy członek bractwa TH :)



Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ze swiata cieni..straconych snow i wyblaklych wspomnien

PostWysłany: Wto 14:18, 02 Maj 2006    Temat postu:

podoba mi sie to opo WinkSmileSmile..z kazdym odc.mam wrazenei ze jest coraz lepiej i mysle ze niedlugo wypracujesz naprawde fajny styl pisania (ktory i tak jzu mozna podziwiac ale mam na mysli to ze jezce bardziej go udoskonalisz choc juz piszesz tak ze mucha nei siada) ostatnie zdanei normlanei wbilo mneiw kzreslo;):)jestem pod wrazeneim i czekam na dalsze czesci;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amber
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jaki piękny Biały Stok :P

PostWysłany: Śro 16:02, 03 Maj 2006    Temat postu:

O DDM Very Happy Miło mi Cię znów zobaczyć Wink

Już znasz moją ocenę... Nie będę dwa razy pisała Wink
ślicznie!
Jesteś moją mistrzynią- pamiętaj!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
meggi
GNAJĄCA PRZEZ MONSUN!!!



Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 1805
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: frOm glOOmy Site of 3Bill

PostWysłany: Śro 19:23, 03 Maj 2006    Temat postu:

I kolejny swietny odcinek. Hehe mam wrazenie ze kiedy Bill powiedział : "Wyzdrowiejesz i wrócisz do... domu" to Daniel chyba to odbierze ten dom jako dom z Kaulitzami:] Tak mi sie wydaje :p ALe nic... czekam na cd :0]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
~durch_den_monsun
Fanka Tokio Hotel ;)



Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: w Tobie tyle zła?

PostWysłany: Czw 16:47, 04 Maj 2006    Temat postu:

~5~ "Das Krankenhaus"


"Podstawą zaufania jest dotrzymywanie złozonych obietnic. Gdy obiecujesz coś i nie dotrzymujesz słowa, zaufanie rozpada się jak domek z kart, przy lekkim podmuchu wiatru, będącym próbą dla waszej więzi"


Malutkie ziarenka piasku wpadały czarnowłosemu we włosy, rozwiewane przez ciepły powiew wiatru. Nie zdając sobie z tego sprawy, od półtora godziny stał przy brzegu, wsłuchany w szum pieniących się fal. Tyle czasu, a on nie doszedł do zadnych wniosków. Chciał uporządkować mysli, a tylko jeszcze bardziej spotęgował ich natłok. Chciał dowiedzieć się co czuje, a pogubił się we własnych odczuciach. Chciał dowiedzieć się więcej o sobie, a tylko przekonał się, ile jeszcze o sobie nie wie...

Nagle poczuł ciepłą dłon na swoim ramieniu. Nie musiał pytać kto to, wiedział, ze to Tom.
-Chodz juz, bo cię monsun porwie -zaśmiał się cicho dredowaty.
-Martwisz się o mnie? -zapytał odwzajemniając uśmiech i odwracając się w jego stronę.
-Daniel się juz obudził, zrobiłem mu kanapki. Chodz, czas odwieść go do szpitala -powiedział spuszczając głowę.
-Juz idę... Tom? -brunet zwrócił się do blizniaka.
-O co chodzi? -dredowaty spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
-Ten chłopiec... Daniel... polubiłeś go, prawda? -zapytał niepewnie.
-Chodz, on na nas czeka -Tom uniknął odpowiedzi.
Czarnowłosy tylko pokiwał głową. Nie chciał naciskać, ale był ciekawy co on czuje. Bez słowa ruszył za blizniakiem.
Daniel siedział w kuchni dopijając ostatnie krople ciepłej herbaty. Blizniacy uśmiechnęli się do niego wesoło i usiedli przy stole.
-No to jak? Pojedziesz z nami? -zapytał Tom.
-Zostawicie mnie? -jego spojrzenie bylo przepełnione strachem.
-Nie... Zawieziemy cię, a tam zajmą się tobą. Będziemy cię codziennie odwiedzać, obiecujemy! -zapewnił Tom.
-Dobrze... jedzmy... -pokiwał głową.
***

Po wyjsciu z samochodu, przed oczami całej trójki wyłonił się wysoki budynek. Szpital św. Krzysztofa sprawiał wrazenie bardzo zadbanego i drogiego. Kaulitzowie zaprowadzili malucha do środka. Ich oczom ukazał się szpitalny korytarz. Dominacja janych, czystych barw mocno rzucala się w oczy. Charakterystyczny dla tego miejsca zapach i atmosfera, nie zachęcały do dalszych oględzin. Chyba zadne miejsce nie budzi tyle lęku, niechęci i obaw przed tym, co nastąpi. Niemal namacalny ból i cierpienie. I ani jednej uśmiechniętej twarzy...
-Daniel! -jakas kobieta w stroju pielegniarki szybkim krokiem podeszła do chłopca, zauwazając go przy wejściu.
-Przepraszam, pani go zna? -zapytał Bill.
-Tak, tak i to bardzo dobrze. To wy go znalezliscie dwa dni temu? -równiez zapytała.
-To my. Znów uciekł i przyszedł do nas. Rozmawialismy z nim i udało nam się go namówić na powrót do szpiatala -wyjaśnił tym razem Tom.
-Bardzo dobrze. Niepokoiliśmy się. Nasz szpital jest bardzo dobrze pilnowany, ale ten chłopiec poprostu robi co chce! Dobrze, ze juz jest z nami. Bardzo wam dziękuję w imieniu wszystkich -powiedziała miło się uśmiechając. -A teraz chodzmy do sali -dodała podając Danielowi rękę.
-Mozemy zobaczyć, gdzie będzie lezał? Mamy zamiar go odwiedzać -Tom dogonił pielęgniarkę.
-Oczywiscie, chodzcie za mną -ruchem ręki wskazała im kierunek.
Ich kroki echem odbijały się dookoła. Minęli kilka zakrętów, az znalezli się pod pokojem 65. Kobieta sprawnym ruchem ręki otworzyła drzwi. Oczom wchodzących do sali osób, ukazało się przyjemne pomieszczenie. Sciany były koloru bezowego, a przez duze okno wpadały do środka promienie słonca, delikatnie obejmując wnętrze.
Stały tam dwa łózka. Jedno przeznaczone dla Daniela, znajdowało się tuz przy wejsciu, natomiast drugie, puste, stało w poblizu okna.
-Tak wygląda sala -kobieta popatrzyła znacząco na Kaulitzów.
-Będzie tu sam, czy ktoś zajmie tamto wolne miejsce? -zapytał Bill.
-Prawdopodobnie przeniesiemy tu jedną pacjentkę. Małemu przyda się towarzystwo -oznajmiła.
Daniel z zaciekawieniem przyglądał się wszystkiemu. Podobało mu się. Pomieszczenie było bardzo przytulne. Usiadł na łózku, wpatrując się w podłogę. Mimo wszystko, nie chciał tam zostać, ale zdołał zrozumieć, ze to wyłącznie dla jego dobra.
-W takim razie, my się juz pozegnamy. Odwiedzimy cię jutro -powiedział Tom kucając przy Danielu.
W oczach dziecka pojawiło się coś nieznanego. Przez chwilę wpartywał się w Toma, a potem przytulił się do niego. Nieco zdziwiony reakcją malucha Kaulitz, przez chwilę nie wiedział co zrobić. W koncu odwzajemnił uścisk. Poczuł miłe ciepło, które otulało go ze wszystkich stron. Wątłe ciałko chłopca schowało się w ramionach blondyna. Gdy maluch oderwał się od niego, podszedł do Billa i zrobił dokładnie to samo, tyle, ze przytulił się do będących na wysokości jego ramion, nóg. Czarnowłosy pogładził Daniela po głowie i uśmiechnął się pod nosem.
-Jeszcze raz dziękuję wam i zapraszam jutro -kobieta wyraznie chciała, by blizniacy opuścili juz szpital.
-Nie ma za co, do zobaczenia -powiedzieli jednocześnie.
***

Tom i Bill siedzieli w sypialni i nie potrafili wytłumaczyć, co się z nimi dzieje. A jednak... ten chłopiec zrobił na nich wrazenie. Stał się im bliski. Czyzby tęsknili? Ale za czym... przeciez znali go kilka dni. Cos pękło w nich po wyjściu ze szpitala. Nie chcieli go tam zostawiać, ale to było konieczne. Tylko co mu własciwie jest? Nikt nigdy o tym głośno nie powiedział...
Księzyc nachalnie zaglądał do środka przez otwatre szeroko okno. Nieco chłodniejszy powiew wiatru na siłę wdzierał się do pokoju, delikatnie poruszając zasłonami. Sprawiał, ze na skórze siedzącego na parapecie Billa, pojawiła się gęsia skórka. Dreszcz przeszedł jego ciało, ale on zdawał się tego nie czuć. Siedział otulony chłodem, niczym zimnym oddechem anioła, ktory pierwszy raz dotknął jego serce tak, iz poczuł to całym sobą...
Tom udając, ze śpi ukradkiem spoglądał na brata. Wiedział o czym mysli, znał go bardzo dobrze. Od powrotu do domu nie zamienili ani jednego słowa. Cisza znów ogarnęła ich swoimi długimi ramionami, zatrzymując czas i czekając, by w odpowiednim momencie, przerodzić się w niemy krzyk...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Tokio Hotel Strona Główna -> Opowiadania - wieloczęściówki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin